Energetyka wraca do polskich spółek. Są plusy ale… i minusy
W ciekawy sposób odbywa się właśnie coś pod nazwą „repolonizacja” polskiej energetyki. Elektrownie, które kiedyś sprywatyzowano i sprzedano zagranicznym inwestorom- międzynarodowym koncernom energetycznym – są dzisiaj odkupywane przez polskie narodowe koncerny z większościowymi udziałami Skarbu Państwa i pod względem własnościowym wracają na łono ojczyzny.
Pomijając fakt wątpliwych zysków przy porównaniu cen za jakie kiedyś spółki sprzedano i za jakie dziś są odsprzedawane powrotnie, warto pomyśleć nad całym procesem – jakie niesie korzyści, ale też i potencjalne problemy. Spółki kupujące (nasze koncerny) słusznie się cieszą, bo w bilansach poprawia się pozycja assetów, mocy wytwórczych i oczywiście za chwilę ilości wyprodukowanej energii, dodatków w kolejnych latach przewidywane są większe przychody. Bilansowo wygląda to dobrze, każda spółka giełdowa dąży do tego aby sprzedawać więcej i poprawiać swoją pozycję wobec konkurencji, więc należy się cieszyć, że krajowe spółki rosną i są coraz większe i porównywalne na rynku światowym. Ale tak jak każdy kij ma dwa końce tak ten energetyczny ma ich nawet trzy, a może i cztery.
Po pierwsze – wypływ gotówki i kontynuacja „klasycznej strategii” energetycznej. Koncerny wytwórcze w całej Europie gwałtownie się zmieniają (nie tylko pojawiają się nowe nazwy i logo jak Innogy czy Engie) próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości energetycznej, w której rośnie udział energetyki odnawialnej i innych usług takich jak energetyka rozproszona, przychody z segmentu dystrybucji i obrotu, nowe usługi, wyjście poza sam czysty segment energetyczny, elektromobilność, itp. Zakup (wykup) wysłużonych elektrowni konwencjonalnych to jakby krok w tył (lub przynajmniej pozostanie na miejscu) i zwiększanie konwencjonalnych assetów w strukturze wytwarzania. Tak więc koncerny (dziś w transakcji z elektrownią Połaniec, jutro el. Rybnik i innymi elektrociepłowniami grupy EDF) przeznaczają gotówkę, której de facto jest coraz mniej, na inwestycje, które jeszcze bardziej utrwalają ich strukturę i podnoszą rolę węgla w wytwarzaniu. Czy to dobrze czy nie – trudno ocenić , na pewno jest to zupełnie inne podejście niż to realizowane przez dziś zagraniczne koncerny. Czas pokaże, która strategia będzie lepsza.
Więcej konradswirski.blog.tt.com.pl
Fot. 123rf