Stare się nie poddają
W Polsce obecnie buduje się kilka nowych bloków energetycznych, ale i odnawia stare jednostki, by przedłużyć ich pracę o kolejne kilka lat oraz dostosować do unijnych wymagań środowiskowych. O problemach modernizującej się energetyki i utrzymaniu ruchu w polskich elektrowniach mówi Jerzy Trzeszczyński, prezes zarządu Pro Novum.

Modernizujemy stare bloki energetyczne, by przedłużyć czas ich eksploatacji. Czy uważa pan, że jest to słuszna praktyka, czy może tylko doraźne leczenie?
„Stare” to zła nazwa dla zmodernizowanych bloków spełniających wymagania dyrektywy IED, wyposażonych, na przestrzeni ostatnich 10-15 lat, w nowe i/lub zrewitalizowane elementy kotłów i turbin, a w przypadku bloków 360 MW z podwyższoną mocą i sprawnością.
Gdyby obowiązywały zasady zdrowego rozsądku, a przynajmniej normalnej ekonomii (bez dopłat, certyfikatów, itp.) byłyby to w okresie do ok. 2030 roku najtańsze i najlepiej przystosowane do pracy regulacyjnej w KSE źródła energii. Niestety, realizowana przez UE bardzo agresywnie polityka dekarbonizacji ma na celu wyeliminowanie z eksploatacji źródeł opartych na spalaniu węgla, najpierw długoeksploatowanych, a następnie pozostałych, także wybudowanych niedawno czy budowanych obecnie.
Jaka jest więc recepta na to, by bezpiecznie osiągnąć czas pracy bloku ponad 300 tys. godzin?
Zadaliśmy sobie to pytanie 5 lat temu. W porozumieniu z elektrowniami wyposażonymi w bloki 200 MW wypracowaliśmy standardy: opisaliśmy, jakie czynności powinny być podejmowane podczas modernizacji, a także później – w trakcie eksploatacji, aby osiągnąć ten cel. Postępowanie zgodnie z tymi standardami okazało się wystarczające i efektywne – okazało się, że długoeksploatowane elementy, po odpowiednim sprawdzeniu ich stanu technicznego oraz ewentualnej naprawie i rewitalizacji (regeneracji) mogą bez wymiany, bezpiecznie pracować do końca resursu bloków. Dotychczasowe doświadczenia eksploatacyjne wskazują, że elementy nowe, zmodernizowane ulegają uszkodzeniom wcześniej i częściej niż elementy długoeksploatowane.
Będziemy mieli nowe bloki i co dalej? Jak będzie wyglądała kwestia UR w nowych jednostkach?
To bardzo ważne pytanie. Chcemy, aby nowe bloki konwencjonalne stanowiły podstawę naszego systemu elektroenergetycznego, a jednocześnie aby były dobrym interesem dla inwestorów. Obecnie i w dającej się przewidzieć przyszłości, może okazać się, że to jednak bardziej interes dostawcy niż inwestora. Ceny hurtowe za energię elektryczną w kontraktach terminowych oraz ceny gazu sprawiają, że np. bloki gazowe, nie tylko w Polsce, stoją, ponieważ ich eksploatacja jest nieopłacalna. Nowe bloki, zwłaszcza spalające węgiel, zmierzą się w ciągu najbliższych 5 lat z kolejnymi wymaganiami w zakresie emisji oraz efektywności produkcji. Czy je spełnią, zwłaszcza, że prawdopodobnie, niezależnie od wielkości będą musiały pracować w regulacji? Pozostaje jeszcze cena uprawnień do emisji CO2, która zwłaszcza dla bloków spalających węgiel brunatny może okazać się zabójcza przy poziomie ponad 20 EUR/1 tonę CO2. Uważam, że budowie nowych bloków energetycznych powinna towarzyszyć polonizacja know-how.
Niestety w większości przypadków będzie to niemożliwe, ponieważ przetargom na ich budowę towarzyszą 10-12 letnie serwisy fabryczne (tzw. LTS – Long Time Service). Oznacza to, że wyłącznie dostawca będzie posiadał istotną wiedzę o aktualnym stanie technicznym takiej jednostki i to on praktycznie będzie decydował o warunkach i resursie pracy głównych urządzeń. Naprawy i regeneracje zostaną zastąpione przez wymiany elementów i całych urządzeń. Z tych powodów próbujemy zainteresować grupy energetyczne systemami kreującymi wiedzę o stanie technicznym urządzeń w zakresie pozwalającym na merytoryczną dyskusję z dostawcami fabrycznego serwisu. Takie działania powinny być podejmowane równolegle do budowy nowych jednostek.
Mówi pan o wiedzy, która – obok innych czynników – pozwala zapobiegać nieplanowanym postojom i awariom sprzętu… Jak radzą sobie w tych obszarach nasze elektrownie?
Na ogół dobrze. Trzeba jednak pamiętać, że problemy z dyspozycyjnością mają nie tylko bloki stare. Awariom ulegają także bloki nowe. O ile awarie bloków starych usuwa się względnie szybko i tanio, to uszkodzenia na blokach nowych, zwłaszcza wywołanych przez błędy konstrukcyjne, stwarzają znacznie większe problemy i generują wyższe koszty. Nowe bloki nie oznaczają braku problemów z dyspozycyjnością, często są źródłem nowych, kosztownych do usunięcia błędów konstrukcyjnych lub/i montażowych. W takich przypadkach trudniej zdobyć informacje dotyczące przyczyn awarii, które można by później obiektywizować i wykorzystać do lepszego, tj. tańszego utrzymania stanu technicznego urządzeń. Nie można w takich przypadkach uczyć się na błędach, a to bardzo cenna nauka.
Awaria to nie tylko problem, może być także źródłem wiedzy, niekiedy lepszej niż okresowe badania diagnostyczne. Aby jednak tak było, polityczne i ekonomiczne aspekty towarzyszące każdej awarii – co naturalne – nie mogą deformować wiedzy technicznej. Takich problemów można uniknąć, implementując profesjonalne systemy identyfikacji i analizy uszkodzeń. Systemy takie analizują postoje bloków w sposób niewymagający określania jego statusu: planowy
czy awaryjny, analizują wyłącznie wybrane informacje techniczne towarzyszące postojowi. To obiektywizuje pracę jednostki, odseparowuje ją od polityki i ekonomii. W ten sposób można „ocalić” wątek techniczny w sposób dający użytkownikowi konkretne korzyści.
Ocalić trzeba z pewnością także tę wiedzę. Jak nią zarządzać, by nie znikła wraz z odejściem doświadczonych pracowników?
Nie można mówić o efektywnym zarządzaniu majątkiem, nie mając systemu zarządzania wiedzą o jego stanie technicznym. Trzeba dysponować odpowiednimi narzędziami, w tym wspólnym dla grupy energetycznej standardem akwizycji i przetwarzania informacji w użyteczną wiedzę. Ważne jest podejście systemowe, odpersonalizowanie wiedzy. W ciągu najbliższych 3-5 lat odejdzie większość specjalistów o najwyższym statusie wiedzy i doświadczenia. Trzeba ich wiedzę zaimplementować oraz systemowo aktualizować. To jest wykonalne.
Szansą są technologie informatyczne. Jest dobry czas na tego typu inwestycje, ponieważ systemy te są względnie tanie i proste w obsłudze, a niektóre od dawna sprawdzone – zapewniają systemowe kreowanie wiedzy, mogą być także wyposażone w funkcje doradcze oraz być wspierane przez ekspertów. Wiedza techniczna to bardzo ważny element biznesu w energetyce oraz jeden z warunków bezpieczeństwa energetycznego.
A co daje centralizacja zarządzania majątkiem?
To bardzo dobre podejście. W energetyce obowiązuje wszędzie i od zawsze. W warunkach centralizacji łatwiej wykorzystać kompetencje techniczne i zapewnić efektywne zarządzanie majątkiem. Korzystne efekty centralizacji lepiej są widoczne w przypadku posiadania majątku produkcyjnego identycznej lub podobnej klasy. Niestety, jeśli chodzi o nowo budowane bloki, to tylko dwa, stawiane w Elektrowni Opole spełniają ten warunek.
Zcentralizowane zarządzanie majątkiem to jednak także spore wyzwanie w zakresie posiadania odpowiednich systemowych narzędzi. O ile w obszarze administracyjnym i biznesowym zostało to wykonane, wdrożono różne systemy klasy ERP, to w dziedzinie zarządzania wiedzą o stanie technicznym majątku, zwłaszcza produkcyjnego, pozostało jeszcze wiele do zrobienia.
Co na przestrzeni lat zmieniło się w kwestii UR w polskich elektrowniach? Jak wygląda ten proces w porównaniu do tego sprzed 10-20 lat?
Utrzymanie ruchu realizują na ogół firmy zewnętrzne, zatrudniające specjalistów, którzy zdobyli kompetencje techniczne, remontując od lat urządzenia w poszczególnych lokalizacjach. Odbywa się to w oparciu o wieloletnie umowy serwisowe.
To właściwe podejście do UR. W ostatnim czasie pojawiła się koncepcja, aby jakość pracy tych firm oceniać poprzez dyspozycyjność urządzeń, którymi się opiekują, co oznacza, że w efekcie ekonomicznym inwestora może bezpośrednio partycypować firma remontowa. To korzystne dla inwestora i spore wyzwanie dla firm remontowych zwłaszcza teraz, gdy dominuje agresywne podejście do redukcji kosztów utrzymania, urządzenia są często modernizowane, a praca w intensywnej regulacji wpływa na stan techniczny urządzeń w sposób jeszcze nie do końca dobrze rozpoznany.
Recepta? Optymalizować nakłady na utrzymanie można tylko na podstawie rzetelnej wiedzy o aktualnym stanie technicznym urządzeń. Jeśli masz problemy z dyspozycyjnością albo za dużo wydajesz na utrzymanie majątku – to znaczy, że masz albo za mało wiedzy, albo nie potrafisz jej wykorzystać.
Rozmawiała Aldona Senczkowska-Soroka