URE: rośnie liczba skarg na nieuczciwych sprzedawców prądu i gazu
W ostatnich trzech latach prawie dwukrotnie wzrosła liczba skarg do Urzędu Regulacji Energetyki na nieuczciwych sprzedawców prądu i gazu - poinformował Urząd. Ludzie skarżą się np., że po zmianie sprzedawcy, rachunki - wbrew obietnicom - zamiast spaść, rosną.
– Prawo konsumenta do zmiany sprzedawcy energii elektrycznej i gazu jest ważnym elementem wzmacniania konkurencyjności na rynku. Jednak wraz ze wzrostem liczby sprzedawców pojawiły się podmioty, które stosują nieuczciwe działania mające na celu pozyskanie nowych klientów – podkreśliła Justyna Pawlińska z URE.
Jak poinformowała, w ciągu ostatnich trzech lat funkcjonowania w URE specjalnej komórki, do której można zgłaszać problemy, liczba zgłoszeń wzrosła prawie dwukrotnie - o ile w 2012 r. było ich 2 tys. 636, o tyle w 2016 r. już 4 941. Zdaniem URE to wynik coraz większej świadomości konsumenckiej.
Pawlińska powiedziała, że ludzie najbardziej skarżą się na akwizytorów, którzy przedstawiali się w taki sposób, iż odbiorca miał przeświadczenie, że rozmawia z przedstawicielem firmy, z którą już ma podpisaną umowę. Bywało też, że informowali odbiorców, iż obecny sprzedawca kończy działalność i dlatego trzeba szybko podpisać nową umowę, bo w przeciwnym razie nie będzie miał kto dostarczyć prądu czy gazu.
Techniki oszustów
Częstą praktyką są też obietnice sprzedaży energii po niższej cenie, niż ta którą dotychczas płacił odbiorca - czar pryskał jednak po otrzymaniu pierwszego rachunku, kiedy okazywało się, że jest on wyższy niż poprzedni.
Ludzie skarżyli się także URE na sytuacje, gdy informowani akwizytorów o tym, że mają terminowe umowy z dotychczasowym sprzedawcą, a akwizytorzy wmawiali im, że nie ma to znaczenia. Niestety, miało i odbiorca musiał ponieść finansowe konsekwencje zerwania takiej umowy.
Do często stosowanych nieuczciwych praktyk, jakie obserwuje URE należy też nieinformowanie o prawie do odstąpienia od umowy, a także o 14-dniowym prawie do odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem dostawcy, wreszcie procederu ponaglania do podpisania dokumentów bez możliwości wcześniejszego zapoznania się z ich treścią.
W ub. tygodniu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) ukarał spółkę Polski Prąd i Gaz, dawniej Polska Energetyka PRO, ponad 10 mln zł za naruszenie interesów konsumentów; jej przedstawiciele m.in. podszywali się pod dotychczasowego sprzedawcę prądu. Spółka odwołała od tej decyzji UOKiK.
Jak mówił prezes UOKiK Marek Niechciał, akwizytorzy Polskiego Prądu i Gazu zawierali umowy sprzedaży energii elektrycznej w domach konsumentów. Większość klientów tej spółki, to seniorzy. – Jak wykazało nasze postępowanie, spółka nie zawsze pozyskiwała nowych klientów uczciwie. Do Urzędu wpłynęło ponad pół tysiąca skarg na jej działania. Kilkaset zgłoszeń trafiło także do Urzędu Regulacji Energetyki – mówił.
Na przykład akwizytorka spółki Polski Prąd i Gaz trafiła w lutym m.in. do 86 - letniej pani Teresy z warszawskiego Żoliborza.
– Byłam przekonana, że rozmawiam z przedstawicielką firmy, która "od zawsze" dostarcza mi energię. Pani była bardzo miła, przedstawiała wyliczenia, że nowa oferta jest bardzo korzystna, że mogę na rachunkach zaoszczędzić kilkanaście złotych miesięcznie. Na pewno nie mówiła mi, że mogę umowę zerwać w ciągu dwóch tygodni. Po tym, jak podpisałam umowę, nagle zaczęła się bardzo śpieszyć. Zorientowałam się wtedy, że logo firmy jest zupełnie inne niż mojego dostawcy. Moja córka po przeczytaniu papierów wyjaśniła mi, że właśnie zawarłam pięcioletnią umowę z zupełnie inną firmą, a warunki, jakie mi przedstawiono wcale nie są takie korzystne. Na szczęście umowę udało się zerwać. Podobnie było w przypadku mojej 90 - letniej sąsiadki, do której pani akwizytorka trafiła zaraz po wyjściu z mojego mieszkania – relacjonuje pani Teresa.
Przez żerowanie na ludzkiej nieświadomości, w kłopoty wpadła handlująca gazem firma Energetyczne Centrum z siedzibą w Warszawie. W jej przypadku prezes URE, który udziela koncesji na handel paliwami i energią wszczął pod koniec stycznia postępowanie administracyjne o cofnięcie tej koncesji. Jak wyjaśnił URE, z dokumentów, jakie do niego dotarły, zachodzi podejrzenie, że firma wprowadzała ludzi w błąd co do warunków dostarczania gazu, nie udzielała pełnych, rzetelnych i wyczerpujących informacji dotyczących ich uprawnień i obowiązków. Gdyby te podejrzenia się potwierdziły, Energetyczne Centrum straci prawo do handlowania gazem.
Jak wyjaśniła Pawlińska, w przypadku otrzymania oferty zmiany sprzedawcy energii czy gazu, odbiorca powinien przede wszystkim upewnić się, czy osoba składająca ofertę jest rzeczywiście przedstawicielem przedsiębiorstwa, za którego się podaje. Trzeba więc poprosić o okazanie legitymacji służbowej, identyfikatora lub upoważnienia. Nim podpiszemy umowę, musimy dokładnie zapoznać się z jej treścią, sprawdzając m.in. nazwę dostawcy, określone w umowie opłaty, okres jej obowiązywania i warunki na jakich może być rozwiązana.
Co bardzo istotne - trzeba się domagać egzemplarza umowy dla siebie i to ze wszsytkimi załącznikami: warunkami ogólnymi cennikiem, wzorem odstąpienia od umowy. Nie wolno też ulegać presji czasu, czyli szybkiego podpisania dokumentów, bez możliwości ich dokładnej analizy. Nie należy też wierzyć zapewnieniom, że dokumenty te zostaną przesłane "za jakiś czas". Jeśli akwizytor w jakikolwiek sposób miga się od spełnienia tych warunków - powinna się nam zapalić czerwona lampka.
URE przypomina, że gdy mamy jakiekolwiek wątpliwości, trzeba jak najszybciej się skontaktować z Punktem Informacyjnym dla Odbiorców Energii i Paliw Gazowych Urzędu Regulacji Energetyki, tel. 22 244 26 36; lub przez stronę internetową:
www.ure.gov.pl/pl/poradnik-odbiorcy/zbior-praw-konsumenta
Choć URE może pomóc w sytuacji, gdy postanowienia nowo zawartej umowy nie weszły w życie, to po upływie 14-dniowego terminu - zgodnie z prawem - pozostaje jedynie polubowne jej rozwiązanie albo droga sądowa.
Źródło: PAP
fot.: 123rf.com