Partner serwisu
21 maja 2015

Elektrownie jądrowe nad Loarą

Kategoria: Aktualności

Alicja Rapsiewicz z bloga Los Wiaheros podróżuje po Francji zwiedzając elektrownie jądrowe. Podróż jest zrealizowana w ramach programu Świadomie o Atomie PGE EJ 1. – Mam w głowie mętlik. Czasem, gdy wie się niewiele na jakiś temat, to jak na ironię o wiele łatwiej się wypowiadać. Gdy wiedzę się nieco pogłębi nic już nie jest tak oczywiste. Byłam pewna, że wyjazd do Francji odpowie na wiele moich pytań. Częściowo tak właśnie jest, ale też pojawiło się wiele nowych znaków zapytania dotyczących energii jądrowej.

Elektrownie jądrowe nad Loarą

Elektrownia jądrowa? Brzmi strasznie!

Pierwsza bariera to ta oczywista, dotycząca samych elektrowni jądrowych. Co przychodzi Ci na myśl, gdy słyszysz „elektrownia jądrowa”? Pewnie to samo co mi – Czarnobyl, Fukushima…

W zeszłym roku, wczesną wiosną, miałam okazję zwiedzić Czarnobyl i jego okolice. Widziałam opustoszałą miejscowość Prypeć. Prawdziwe miasto duchów. Z jednej strony byłam pod wrażeniem jak to miasteczko zostało zorganizowane, wszystko szczegółowo zaplanowane tak, żeby pracownikom elektrowni i ich rodzinom żyło się dobrze. Było tam wszytko: mieszkania, sklepy, szkoły, basen, szpital, domy kultury, kawiarnia, stadion. Na nagraniach archiwalnych można zobaczyć jak Prypeć tętni życiem. Dziś to tylko smutne rozpadające się budynki. Ewakuacja musiała wyglądać dramatycznie.

Widziałam też budynek uszkodzonego reaktora i budowę nowego sakrkofagu, który ma być dodatkowym zabezpieczeniem. Wszystko to robi kolosalne wrażenie i przyznam, że wcale nie jest ono pozytywne. Od razu dopadały mnie myśli, że ja bym takiej elektrowni w Polsce nie chciała.

A potem jeszcze Fukushima. Pamiętam jak będąc w Japonii rozmawialiśmy z dziewczyną, która pochodziła z tamtego regionu i jej opowieści nie napawały optymizmem.

Wyrobiłam sobie wtedy zdanie, ale tak naprawdę niczego o funkcjonowaniu elektrowni jądrowej nie wiedziałam. Tym bardziej pomysł akcji informacyjnej „Świadomie o atomie” wydał mi się trafiony, bo potrzebny. Żeby wyrobić sobie zdanie warto na temat spojrzeć z kilku perspektyw. Francja i region doliny Loary jest właśnie świetnym miejscem żeby dowiedzieć się czegoś więcej o działaniu samej elektrowni jądrowej, ale przede wszystkim podejrzeć jak się ona wpisuje w życie mieszkańców regionu i w turystykę. To jest właśnie to na czym chcę się skupić podczas mojej samotnej wycieczki rowerowej. 

Od pierwszej rozmowy z osobą, która mieszka przy elektrowni jądrowej w Belleville, te dwa słowa „elektrownia jądrowa” zaczęły mi się kojarzyć z wieloma rzeczami, ale akurat z wcześniej wymienionymi katastrofami najmniej. We Francji temat elektrowni jądrowych nie jest szczególnie kontrowersyjny. Jakie są pierwsze skojarzenia? Przede wszystkim prąd, dużo prądu, który dziś jest niezbędny. 

Francja jest jednym z przodujących krajów na świecie w dziedzinie energii jądrowej. Znajduje się tu 58 reaktorów w 19 elektrowniach, które produkują prawie 75% energii elektrycznej Francji. Reszta to elektrownie wodne (435), termiczne (22) – bardzo tu nielubiane, bo kojarzące się z dużą emisją CO2 i energie odnawialne. Temat tak naprawdę istnieje od lat 70., gdy Francja stanęła w obliczu kryzysu paliwowego. Wybór padł wtedy na rozwój energii jądrowej. Jednak pierwsze elektrownie powstawały już na początku lat 60. Mówimy więc o ponad 50-letnim doświadczeniu w tej dziedzinie, ciągłym optymalizowaniu systemu produkcji energii i poprawianiu systemów bezpieczeństwa w elektrowniach jądrowych.

Więcej na blogu

Źródło i fot.: www.loswiaheros.pl

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ