Jedna umowa na sprzedaż i dystrybucję
Będzie jedna, kompleksowa umowa na sprzedaż i dystrybucję energii elektrycznej. Toczące się od ponad 1,5 roku negocjacje, których celem było wypracowania wspólnego wzorca tego dokumentu, zakończyły się sukcesem. Nowe przepisy wejdą w życie wraz z początkiem przyszłego roku, co oznacza, że klient będzie parafował jedną umowę, mimo że sprzedażą i dystrybucją energii zajmować się będą dwa różne podmioty.
W rozmowach na temat ostatecznego kształtu dokumentu, wiążącego klienta ze sprzedawcą i dystrybutorem prądu, brali udział eksperci z Towarzystwa Obrotu Energią, Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej i Urzędu Regulacji Energetyki.
– Udało się wypracować jednolity wzorzec generalnej umowy dystrybucji (GUD), czyli takiej umowy, którą każdy sprzedawca chcący obsługiwać odbiorców przyłączonych do sieci danego operatora danego systemu dystrybucyjnego musi z tym operatorem zawrzeć – tłumaczy Marek Woszczyk, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
Oznacza to, że właściciel lokalu, który będzie chciał kupować prąd od innego podmiotu niż ten, który energię dystrybuuje, nie będzie już musiał podpisywać dwóch osobnych dokumentów. Wystarczy jedna, kompleksowa umowa, która regulować będzie oba obszary. Dzięki temu dla klientów ma być dużo prościej i taniej. – Chodzi o to, żeby sam proces zmiany sprzedawcy, wyboru nowego był prosty. Im mniej dokumentów, im mniej papierologii, tym lepiej – tłumaczy Woszczyk. – Po drugie, będzie taniej, bo jedna umowa to jedna faktura, zatem ewentualne koszty opłat manipulacyjnych są niższe.
To kolejny krok w drodze do pełnej liberalizacji rynku energii elektrycznej w Polsce. Umowa kompleksowa rozwiązuje nierozstrzygnięty do tej pory problem sytuacji awaryjnych, czyli tzw. sprzedaży rezerwowej. – Umowa wprowadza rezerwową usługę kompleksową – wyjaśnia szef URE. – Wiadomo będzie, kto będzie obsługiwał nas, odbiorców w gospodarstwie domowym, w sytuacji np. bankructwa naszego sprzedawcy z wyboru – kontynuuje.
Rozmowy na temat ostatecznego kształtu dokumentu trwały ponad półtora roku i nie były łatwe. Problemem w wypracowaniu kompromisowego rozwiązania były kwestie proceduralne. – Największą przeszkodą jest konieczność przystosowania organizacji, jaką jest operator systemu dystrybucyjnego, do obsługiwania odbiorców w gospodarstwach domowych na masową skalę i z każdym sprzedawcą, a nie tylko z tym z własnej grupy kapitałowej – dodaje prezes URE.
Zakłady energetyczne mają na to teraz prawie sześć miesięcy. Nowe przepisy wejdą w życie 1 stycznia 2014 roku.
źródło: newseria.pl