Szwedzkie elektrownie jądrowe
– Jechałem sobie tak dzień, drugi i w końcu zobaczyłem pierwsze kominy. Chwile później pojawiły się pierwsze linie energetyczne i już wiedziałem, że jestem blisko. Że elektrownia w Ringhals jest w zasięgu wzroku, ale pomyliłem się i to dość mocno – pisze Andrzej Budnik na blogu Los Wiaheros. Podróż jest zrealizowana w ramach programu Świadomie o Atomie PGE EJ 1.
![Szwedzkie elektrownie jądrowe Szwedzkie elektrownie jądrowe](Resources/../Resources/ar/18501/18529/1498524962e77414.jpg)
W Ringhals działa Centrum Informacji, do którego można wejść i dowiedzieć się więcej o energii jądrowej. Władowali w to pewnie sporo pieniędzy, ale wcale mi to nie przeszkadza. Takiego miejsca brakowało mi w Forsmark, a Alicja we Francji miała je przy każdej elektrowni. Chodziłem więc między multimedialnymi punktami, czytałem wszystko i starałem się uknuć sobie w głowie taką teorię, że deprecjonuje się tutaj energię odnawialną, a wychwala się jądrową. Dotykam, przyciskam te wszystkie ekrany dotykowe i analizuję informacje w głowie. Przeliczam procenty i liczby dotyczące produkcji energii w Szwecji z tymi, które są na oficjalnych stronach rządowych i dupa – wszystko się zgadza. Energia odnawialna jest obok energii jądrowej, a ta obok elektrowni gazowych czy węglowych. Po prostu podane są konkretne cyfry, bez naginania faktów. Bo to chyba na tym polega? Na przejrzystości i rzeczowości?
Więcej www.loswiaheros.pl
Fot. LosWiaheros