Partner serwisu
24 sierpnia 2015

Koniec niebezpiecznych wypraw do radioaktywnych zbiorników

Kategoria: Aktualności

GE Hitachi Nuclear Energy wdrożyło innowacyjną metodę nadzoru podwodnych reaktorów jądrowych w elektrowni Edwin Irby Hatch w USA. Pracę reaktora nadzoruje bezzałogowy robot Stinger, który powstał specjalnie z myślą o zanurzaniu się w radioaktywnych wodach zbiornika. Dzięki temu personel elektrowni może w bezpieczny sposób dotrzeć w miejsca dotąd niedostępne dla ludzi.

Koniec niebezpiecznych wypraw do radioaktywnych zbiorników

Stinger jest zdalnie sterowanym robotem, który dokonuje przeglądu elementów reaktora znajdujących się pod wodą. Wielkością nieco przewyższa człowieka, wyposażony jest w wielokierunkowe silniki sterowane komputerowo oraz kolorową kamerę wideo o wysokiej rozdzielczości. – Stinger dociera ze swoją aparaturą w miejsca, w które człowiek nie jest w stanie się zapuścić – mówi Brandon Smith, inżynier GE Hitachi Nuclear Energy stojący na czele zespołu odpowiedzialnego za zbudowanie robota. – Roboty są stworzone do wykonywania zadań w niegościnnym środowisku. Nie ma lepszego sposobu na przeprowadzenie tego rodzaju prac i właśnie dlatego stworzyliśmy Stingera – dodaje Smith.

Z racji swojego przeznaczenia radioaktywny zbiornik pozostaje pod ścisłym nadzorem. W przeszłości, w okresach przestoju reaktora, odbywających się w celu dokonania przeglądów czy wymiany paliwa jądrowego, inspektorzy zgromadzeni na platformie rozciągającej się nad zbiornikiem opuszczali w głąb kamery za pomocą lin lub wysięgników. W ten sposób mogli przyjrzeć się spawom w zbiorniku ciśnieniowym oraz innym powierzchniom, od których stanu zależy właściwe funkcjonowanie reaktora. Cała operacja była jednak czasochłonna i wymagała stosowania odpowiednich środków chroniących ludzi przed promieniowaniem dochodzącym ze zbiornika.

Operatorzy amerykańskich elektrowni jądrowych coraz chętniej korzystają z usług robota GE Hitachi, który rozpoczyna pracę gdy reaktory są wyłączane. Czynności przeprowadzane przez Stingera trwają do trzech tygodni. W tym czasie za pośrednictwem jego kamer ekipy dokonujące przeglądu zyskują szansę dokładnego sprawdzenia, jak wyglądają podwodne komponenty reaktora. Robot posiada także hydrolaser w postaci wysokociśnieniowej dyszy wodnej. Urządzenie oczyszcza metaliczne powierzchnie i umożliwia dokładniejsze przyjrzenie się, w jakim stanie znajdują się spawy.

Jak zbudowany jest Stinger?

Twórcy Stingera wyposażyli go w wolframowy pancerz skrywający elektronikę odporną na wysokie promieniowanie. Technik steruje robotem zdalnie, z namiotu oddalonego o dziesiątki metrów od zbiornika. Przewody zasilające i sterujące łączą robota z technikiem oraz inspektorami, którzy obserwują jego pracę z bezpiecznej odległości.

– Technik śledzi obraz przekazywany przez kamery robota w poszukiwaniu ewentualnych przejawów zmęczenia materiału – wyjaśnia Brandon Smith. – Stinger dociera w trudno dostępne miejsca i zakamarki, dzięki czemu jest w stanie w porę dostrzec niepokojące oznaki zanim urosną do rangi problemu.

Niewątpliwym atutem Stingera jest również możliwość dłuższej pracy bez obaw o kwestie związane z bezpieczeństwem. Dodatkowo, robot nie wymaga bezpośredniego nadzoru, zatem inspektorzy mogą w tym czasie skupić się na innych czynnościach. Pozwala to na skrócenie czasu wyłączeń reaktora, przy jednoczesnym zmniejszeniu ryzyka napromieniowania ekipy dokonującej jego przeglądu.

– Nasi klienci zarabiają, gdy elektrownie produkują energię elektryczną, więc ich naturalnym dążeniem jest ograniczanie czasu wyłączeń – wyjaśnia Brandon Smith z GE Hitachi Nuclear Energy. – Zależy im także, aby dawka promieniowania przyjmowana przez personel była jak najmniejsza. Dzięki Stingerowi mogą osiągnąć obydwa te cele.

Źródło i fot.: Grayling

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ