Partner serwisu
04 stycznia 2016

Smog Wawelski. Jak go pokonać?

Kategoria: Konrad Świrski komentuje

Zimową przerwę i Nowy Rok spędzałem z rodziną w polskich górach. Tu już zwyczajowo śniegu nie ma, więc rekompensatą problemów ze sportami zimowymi i tysiącami osób w kolejkach do nielicznych płatów sztucznego śniegu, są długie, zdrowotne spacery i zajadanie się góralskimi oscypkami. Pytanie tylko czy dzisiaj spacery podhalańskimi szlakami wśród góralskich wiosek są naprawdę korzystne dla zdrowia? Wrogiem numer jeden staje się smog – zanieczyszczenie powietrza za pomocą cząstek stałych, pojawiające się podczas mroźnej, bezwietrznej pogody, kiedy bak cyrkulacji powietrza utrzymuje chmurę zanieczyszczeń blisko ziemi.

Smog Wawelski. Jak go pokonać?

W drodze powrotnej z tatrzańskich połonin zrobiłem, widoczne powyżej, zdjęcie panoramy Krakowa. Jak zawsze podróż z moją żoną jest wielkim stresem, bo kiedy ja prowadzę, mam do dyspozycji bardzo wąskie okienko prędkości – powyżej 120 km/h to „już nie przesadzaj, zaraz będzie niebezpiecznie” a poniżej 95 km/h „rusz się trochę bo nawet jakiś mały Smart nas wyprzedza”. Zamieniliśmy się więc miejscami po półgodzinnym postoju do bramek na autostradzie, jednak było jeszcze gorzej. Żona za kierownicą miała jakąś inna perspektywę i nie schodziła poniżej 140-150 km/h twierdząc, że zaraz po Nowym Roku to właściwie nie ma kontroli drogowej, a na moje nieśmiałe uwagi o radarach odpowiadała rezolutnie, że jest jakaś nowa ustawa o likwidacji radarów, a to, że tylko gminne to już mój problem, bo jak przyjdą jakieś zdjęcia, to ja nie mam punktów i mogę wziąć na siebie. Tak więc czekam na pocztówki z podróży i będę brał na siebie [:)]

Ale na zdjęciach problem widać wyraźnie. Kraków – perła polskiej kultury i mekka wszystkich turystów z kraju i zagranicy – jest otulona kołderką brudno brunatnego smogu. Zapach i nawet chyba smak pyłu czuć na ulicach, tak jak i czuć go we wszystkich góralskich wioskach Podhala, położonych w malowniczych dolinach i przy samochodowych drogach. Smog powodowany przez koncentrację pyłu w powietrzu jest mierzalny i zestandaryzowany np. dla PM 10 (MP to od ang. particulate matters – pył, a 10 to wielkość cząstek – 10 oznacza rozmiar 10 mikrometrów filtra, który nie zatrzymał mierzonych cząstek – czyli PM10 oznacza wszystko mniejsze niż 10µm – tu norma stężenia wynosi 50 miligramów na m3 (średnia dobowa). Dopuszczalne są przekroczenia w ciągu 35 dni w roku i próg informowania na wysokości 200 µg/m3 i poziom alarmowy na 300. Ale smog to też i cząstki stałe o mniejszych rozmiarach i tak na przykład na Zachodzie, śledzi się też PM 2,5 z normą 25 µg/m3. Wielkość pyłu jest o tyle istotna, że z powodów zdrowotnych – im mniejszy tym gorzej – mniejsze cząsteczki wnikają głębiej do płuc i tak PM 2,5 dojdą do oskrzeli a PM 0,1 nawet do pęcherzyków płucnych. Badacze prześcigają się w przenoszeniu zmian koncentracji pyłu na efekty zdrowotne populacji- czyli zwiększenie śmiertelności lub większe współczynniki zachorowań – można dyskutować czy wyniki analiz są dokładne, ale jedno jest pewne- smog stanowi zagrożenie dla zdrowia ludzi.

W Krakowie, w Sylwestra i zaraz po nim, stężenia pyłu PM 10 było nawet na poziomie 190-322 µg/m3 (nie podawano lub nie znalazłem niestety pomiarów PM 25), a więc poziom był alarmowy – czego nie dało się ukryć, smog było widać i czuć. Miasto zareagowało nawet wprowadzając darmową komunikacją miejską dla właścicieli pojazdów i ich pasażerów w nieco naiwnym chyba pragnieniu, że ludzie zamiast jeździć samochodem będą spacerować wśród smogu idąc do najbliższego przystanku autobusowego.

Więcej konradswirski.blog.tt.com.pl

Fot. zasoby autora

 

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ