Walka o przegraną sprawę. Czyli jak koncerny konkurują z nowymi graczami
Mieliśmy w historii Polski bardzo groźnych przeciwników. W X wieku na południowo-wschodnie obszary nadciągnęli Mongołowie wraz z innymi plemionami swojej wieloetnicznej armii. Po stuleciach walk, nad wybrzeżami morza Czarnego zagościł tzw. Chanat Krymski, a wschodnie prowincje Polski były miejscem ciągłych najazdów Tatarów.
Tatarzy zwykle są błędnie utożsamiani z Mongołami – owszem, byli częścią armii i imperium Czyngis –Chana i mieli podobne zwyczaje zarówno w czasie pokoju jak i w sposobie wojowania, ale są odmienni zarówno z pochodzenia (tureckie korzenie) jak i religijnie (Tatarzy przyjęli islam, Mongołowie są szamanistami). W Polsce wszystkich skośnookich najeźdźców nazywano Tatarami (niektórzy twierdzili, że widać w nich mityczne pochodzenie z Tartaru) , ale z tymi Tartarami właściwymi przyszło nam się zmierzyć podczas powszechnych najazdów w XVI- XVII wieku.
Sposób tatarskiej walki był szczególny – tworzyli oni lekką, niesłychanie szybką jazdę (nie mieli piechoty), gdzie wszyscy jeźdźcy uzbrojeni byli w szczytowe osiągnięcie ówczesnej sztuki wojennej – łuki refleksyjne – specjalną kompozycję kompozytową pozwalająca uzyskiwać parametry strzału lepsze od innych nacji. Posiadali również niezwykle umiejętności łucznicze – strzelali z pełnego galopu, zarówno w ataku jak i w odwrocie, a w bezpośrednim zwarciu ci najbogatsi posługiwali się szablą inni natomiast walczyli masłakiem, był to rodzaj kija z przymocowaną na łańcuchu żelazną lub kościaną kulą z ostrymi wypustkami, oraz arkanem czyli wschodnią wersją lassa z innego kontynentu.
Więcej konradswirski.blog.tt.com.pl
Fot. zasoby autora