Partner serwisu

Projektowanie przyszłości

Kategoria: Elektroenergetyka

 „Duża liczba prowadzonych przez nas projektów determinuje konieczność ścisłego zdefiniowania obszaru działalności. Koncentrujemy się na podstawowym przedmiocie działalności firmy i pozbywamy się udziałów w spółkach transportowych i zajmujących się zarządzaniem nieruchomościami”. O zmianach organizacyjnych w grupie, o dywersyfikacji źródeł i o inwestycjach w energetyce mówi Stanisław Tokarski, prezes zarządu Tauron Wytwarzanie SA.

Projektowanie przyszłości

Czy przekształcenia organizacyjne w strukturze grupy i utworzenie Tauron Wytwarzanie to tylko zmiana formy, czy kryje się za tym także treść?
    Zmiana ta ma zrealizować co najmniej parę celów. Pierwszy, ujęty w strategii korporacyjnej zakłada, że wytwarzanie energii połączone ma być w jedną spółkę, podobnie jak dystrybucja czy ciepło. Spowoduje to uproszczenie struktury składającej się z segmentów biznesowych: od wydobycia węgla, poprzez wytwarzanie energii elektrycznej, po handel nią. Dlatego od pierwszego września połączony Południowy Koncern Energetyczny i Elektrownia Stalowa Wola utworzyły Tauron Wytwarzanie.
    Drugi cel to porządkowanie działalności wewnętrznej. Łączymy dzisiaj aktywa głównie elektrowni i elektrociepłowni produkujących energię elektryczną i ciepło. Przenosimy natomiast sieciowe spółki ciepłownicze: SCE Jaworzno, PEC Tychy, Energetyka Cieszyńska i pozostałe do Tauron Ciepło.
    Cel trzeci to przygotowanie do będącego przed nami ogromnego programu inwestycyjnego. Przypomnę, że obecnie finalizujemy przetarg na budowę bloku gazowego o mocy 400 MW w Elektrowni Stalowa Wola. Przetarg na budowę bloku węglowego o mocy 900 MW w Jaworznie także zbliża się do fazy końcowej – zakładamy, że w pierwszej połowie przyszłego roku wybierzemy wykonawcę inwestycji. Zaawansowany jest także, prowadzony wspólnie z KGHM, projekt budowy bloku gazowego o mocy 800 MW w Blachowni. Mamy także w planach gazowy blok w Elektrociepłowni Katowice, który łącznie z istniejącym blokiem węglowym ze współspalaniem biomasy pozwoli elastycznie zarządzać cenami nośników energii.
    Duża liczba prowadzonych przez nas projektów determinuje konieczność ścisłego zdefiniowania obszaru naszej działalności. Koncentrujemy się na podstawowym przedmiocie działalności firmy i pozbywamy się również udziałów w pozostałych spółkach, tj. transportowych i zajmujących się zarządzaniem nieruchomościami. Są prywatyzowane na rynku i wychodzą z naszej Grupy Kapitałowej.

A czy Tauron Wytwarzanie będzie zmierzał w kierunku dywersyfikacji źródeł?
    Zdecydowanie tak. Inwestycje w nowe moce to w połowie projekty budowy bloków opalanych gazem, w połowie bloków węglowych. Budujemy także pierwszą jednostkę wytwórczą OŹE, wyposażoną w kocioł, który spalał będzie wyłącznie biomasę. Blok ten, powstający w Elektrowni Jaworzno III – Elektrownia II, będzie dysponował mocą 50 MW, a do eksploatacji zostanie oddany do końca przyszłego roku. Rozważamy także rozpoczęcie kolejnych projektów biomasowych. Warto przypomnieć, że zgodnie z obowiązującym prawem, w instalacjach biomasowych oddanych do eksploatacji do 31 grudnia 2012 roku, struktura spalanej biomasy jest ustalana w proporcji 20% biomasy rolnej, 80% biomasy leśnej. Jeżeli regulacje w tym zakresie nie zostaną zmienione, to po roku 2012 musielibyśmy być przygotowani do zwiększonego spalania biomasy agro. Niesie to za sobą dwa zagrożenia. Pierwszym jest obecny problem z dostępem do biomasy typu agro. Po prostu brakuje jej na rynku. Nie zadziałały jeszcze mechanizmy, które miały inspirować rozwój rolnictwa energetycznego.
    Drugi problem sprowadza się do tego, że dostawcy kotłów muszą przygotować inaczej ofertę od strony technicznej. Urządzenia narażone na wysoką temperaturę muszą być odporne na korozję wynikającą z obecności chloru i fluoru gromadzących się w biomasie agro. Inwestycje te są droższe i niesprawdzone na rynku. Będziemy więc bardzo namawiać ministra gospodarki, aby przesunął termin wprowadzenia nowych wymogów. Warto obliczyć, ile jeszcze pozostanie do dyspozycji biomasy leśnej, zbudować instalacje, wykorzystać ją, po czym – w miarę jak rolnictwo energetyczne się rozwinie – budować już instalacje z większym udziałem spalania biomasy agro. Obecnie Tauron Wytwarzanie produkuje około 0,5 TWh ze współspalania.

Można dyskutować, czy współspalanie zasługuje na zielone certyfikaty, czy nie są one bardziej potrzebne do wspomagania inwestycji w energię z odnawialnych źródeł, ale to sprawa na dłuższą dyskusję. Oczywistym jest jednak, że powinniśmy oszczędzać nasze lasy.
    Z tym ostatnim zgadzam się całkowicie. Nie jest wykluczone, że producenci energii sami zaangażują się w uprawy biomasy. Nie mamy wyjścia. Jeśli nam się to nie uda, będziemy mieli problem z wykonaniem dyrektywy unijnej mówiącej o 15 proc. udziale źródeł odnawialnych. Sprowadzanie biomasy z zagranicy nie ma przecież sensu. Nie rozwija to naszego rolnictwa, a transport kosztuje. Do nowoczesnej elektrociepłowni Avedřre pod Kopenhagą całą biomasę przywozi się z Kanady. Chyba nie o to nam chodzi.

W jakim stopniu Tauron chciałby skorzystać z derogacji?
    Wokół derogacji narosło wiele mitów. Uważam, że 17 grudnia 2008 roku, poprzez głosowanie za pakietem 3x20, ale z prawem do derogacji, zawarty został mądry kompromis polityczny. Należy wykorzystać mechanizmy tego kompromisu, a więc zgodę na stopniowe dochodzenie do zakupu 100% uprawnień do emisji CO2 do roku 2020. Derogacje mają obowiązywać dla instalacji istniejących i tych, których budowa została rozpoczęta do 31 grudnia 2008 r.
    Rząd Polski przygotował wniosek derogacyjny, który ma być złożony w Komisji Europejskiej do końca września, po czym w ciągu pół roku ma zostać rozpatrzony. Po zatwierdzeniu, w roku 2013 mielibyśmy prawo do 70% uprawnień darmowych, a pozostałych 30 kupowalibyśmy. Energia elektryczna podrożałaby więc o koszt zakupu 30% uprawnień. Jeśli dzisiaj emitujemy w Tauron Wytwarzanie około 900 kg CO2 na 1 MWh, kupilibyśmy tylko 30% z tego, czyli 270 kg. Orientacyjnie można powiedzieć, że 1 MWh podrożałaby o kilka euro z tytułu zakupu uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Zgłosiliśmy wszystkie instalacje istniejące w naszej spółce. Druga lista dotyczy natomiast inwestycji, które zostały rozpoczęte na 31 grudnia 2008 roku. Zgłosiliśmy na tę listę projekty Stalowej Woli, Jaworzna, Blachowni, Katowic. Opisaliśmy, jakie prace zostały wykonane i bardzo mocno wierzymy, że Komisja Europejska rozpatrzy pozytywnie wniosek polskiego rządu i uszanuje zawarty wtedy polityczny kompromis.

Czyli dopiero po decyzji Komisji Europejskiej okaże się, jaka będzie opłacalność tych inwestycji?
    Fakt wpisania na listę derogacyjną ma mniejszy wpływ na opłacalność samej inwestycji, a większy na cenę energii produkowanej po oddaniu do eksploatacji.

Ależ kupowanie 30% uprawnień a 100% to przecież duża różnica...
    Już tłumaczę... Jeśli wszystko dobrze pójdzie, w roku 2015 oddamy do użytku na przykład Stalową Wolę, gdzie emisja wyniesie ok. 400 kg. Zakładamy, że w roku 2015 trzeba byłoby dokupić uprawnień na 200 kg CO2 , aż do 100% w roku 2020. Jaworzno oddamy w 2016, a więc łapiemy już tylko końcówkę derogacji. Tak więc w samej ocenie efektywności ekonomicznej jednostki derogacja ma mniejsze znaczenie. Nowe bloki budujemy na trzydzieści, czterdzieści lat, a nie na trzy lub cztery. Dlatego dzisiaj nie uzależniałbym decyzji inwestycyjnej od tego, czy uzyskamy derogację czy też nie. Przeciwnie. To my musimy pokazać, że zaczęliśmy bloki i dlatego właśnie Komisja daje nam ulgę, a nie odwrotnie.
    Oczywiście derogacja będzie miała wpływ na koszt energii w ciągu tych kilku lat do 2020 roku, bo jeśli ją uzyskamy, jedna megawatogodzina będzie o tych kilka euro tańsza i właśnie dlatego jest taka ważna.

Czy widzi pan jakieś zagrożenia dla inwestycji? W mocach przerobowych, finansowaniu?
    Gdyby ktoś chciał teraz budować jednocześnie 5 bloków po tysiąc megawatów, to pewnie byłby to kłopot. Wielcy dostawcy urządzeń przepytywani o moce przerobowe mówią zwykle, że dwa duże projekty jednocześnie jesteśmy w stanie robić. Sądząc po potencjale wszystkich wykonawców, cztery, pięć dużych jednostek możemy w kraju budować równocześnie. Więcej nie damy rady.
    Co do finansów – Grupa Tauron ma dobre wskaźniki, jeśli chodzi o zadłużenie. Można wszystko wyczytać w raportach finansowych. Nie dostrzegam większych problemów z finansowaniem inwestycji, które wymieniliśmy. Mam nadzieję, że kryzys światowy pukający do drzwi nie spowoduje radykalnych zmian. Choć pamiętamy, że po roku 2007, kiedy upadł Lehmann Brothers, limity finansowe banków zaostrzyły się. Gdzieś tam, w tyle głowy, trzeba mieć to na uwadze. Sądzę też, że nie zaostrzy się polityka klimatyczna, co blokowałoby nam inwestycje węglowe. Każda transformacja gospodarki ma swoje tempo zmian. Istnieje pewna logika i tempo odchodzenia od monokultury energetyki węglowej. Dzisiaj w Tauron Wytwarzanie program inwestycyjny dywersyfikujemy maksymalnie, jak tylko jest to możliwe.

Co, pana zdaniem, jest dzisiaj dla energetyki najistotniejszą sprawą, o której nie mówi się wystarczająco głośno?
    W czasie, kiedy Polska sprawuje prezydencję powinniśmy być – moim zdaniem – bardzo wrażliwi na różne opinie co do polityki energetycznej i klimatycznej. Jeżeli uznajemy za słuszną politykę Unii, dywersyfikacji źródeł energii, przechodzenia w większości na źródła odnawialne, musimy pamiętać, że każdy ponosi w różnym stopniu koszt tej operacji. Osobiście uważam, że powinniśmy zrealizować cele „3x20” i dopiero wtedy podążać dalej. Powinniśmy pamiętać, że kiedy przechodzimy na źródła odnawialne, każdy obywatel Unii ponosi odpowiedni koszt tego przejścia. W przypadku Polski jesteśmy narażeni na większe koszty niż inni. Jeśli mówimy o tym, że tworzymy w energetyce nowe miejsca pracy, ważne jest, aby powstawały one zarówno w Skandynawii, jak i w Polsce, ale nie na takiej zasadzie, że w Skandynawii tworzymy miejsce pracy dla inżyniera, który produkuje turbinę wiatrową, a w Polsce dla rolnika, który hoduje wierzbę.
    Najbardziej kluczowym wyzwaniem jednoczącej się Europy jest więc zachowanie wrażliwości na skutki regulacji, które różnie przekładają się na różne kraje. Jej zachowanie ułatwi nam mówienie jednym językiem. Będziemy świadomi, że ponosząc pewne wyzwania i obciążenia nie zostaliśmy „wykolegowani”, a że leży to w interesie całej Europy.

Rozmawiała Barbara Cieszewska

Wywiad został opublikowany w magazynie "ECiZ" nr 9/2011

 

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ