Zdaniem Andrzeja Szczęśniaka: SMR-y jak Feniks z popiołów
Ameryka rozpoczęła nową globalną akcję energetyczną. A takie rzeczy trzeba poważnie traktować. Na dodatek ogłosiła ją 11 listopada, czyli w nasze Święto Niepodległości. I dotyczy ona nas. Tym bardziej intrygująca sprawa.
Prezydent Biden na COP27, światowej konferencji klimatycznej, otworzył nowe perspektywy dla krajów naszego regionu, który został dotknięty poważnym nieszczęściem - ma ogromne zasoby węgla, który dzisiaj jest najbardziej zwalczanym źródłem energii. Z tą prawdziwą tragedią (jak to mówił nasz premier - spadkiem po komunizmie) w dzisiejszej już nie-komunistycznej, ale klimatycznej epoce, trzeba sobie poradzić.
I Ameryka dla takich krajów jak Ukraina czy Polska, znalazła na to sposób. Otóż kopalnie Środkowej Europy odrodzą się jak Feniks z popiołów. Dosłownie - program nazywa się Phoenix. I jest jednym z szeregu amerykańskich projektów na skalę światową, które mają ograniczyć emisję metanu. Jak chce prezydent Biden to osiągnąć? Przekształcając kopalnie węgla w naszym regionie w małe modułowe elektrownie jądrowe. To program "węgiel do SMR-ów" (coal-to-SMR).
Ameryka dostarczy oczywiście własne technologie (choć jeszcze u siebie nie produkowanych ani nawet nie przetestowanych), ale wspierać będzie także lokalne miejsca pracy. Jak podaje prezydencki dokument: "przez amerykańskie wsparcie studiów wykonalności (feasibility studies) i innych wspierających działań". Także perspektywy dla nas - oszałamiające. Ale czegóż nie robi się dla ratowania klimatu.
Na dodatek SMR-y made in USA podejmują wyzwania, z którymi nie mogą sobie poradzić dotychczasowe wysiłki klimatyczne. Mają "odwęglić" (przeprowadzić dekarbonizacją) trudnych do dekarbonizacji sektorów gospodarczych. Otóż SMR-y mają produkować czysty, (choć nie "zielony") wodór przy pomocy technologii elektrolizy wody. A to wszystko ma być drogą do osiągnięcia czystego amoniaku dla produkcji nawozów. Taka piętrowa konstrukcja nieistniejących i nieekonomicznych technologii aż dech zapiera.
Dla głębszego zrozumienia sytuacji warto dodać, że Ameryka nigdzie u siebie nie zainstalowała, nie testowała nawet w realnych warunkach żadnego SMR-a. Że to dopiero prace studialne i pierwsze nieśmiałe i bardzo opóźnione testowanie prototypów, czyli nie przetestowanych w warunkach produkcyjnych (polowych) jednostek energetycznych. Pierwsze produkty mają się pojawić w realu około 2030 roku. Problem w tym, że dziesięć lat temu obiecywano je na 2020 rok.
Co jeszcze ciekawsze, ten nieistniejący jeszcze produkt (o SMR-ach piszę) Stany chcą właśnie zastosować, pokazać po raz pierwszy u naszych wschodnich sąsiadów. Tę ścieżkę dekarbonizacji zaczną właśnie tam, gdzie teraz padają rakiety, także na elektrownie jądrowe. Projekt "Ukraińskie czyste Paliwa z pilotażowego SMR-a" (Ukraine Clean Fuels from SMRs Pilot) ma po raz pierwszy na skalę przemysłową zademonstrować możliwości produkcji czystego wodoru i amoniaku, przy pomocy energii nuklearnej z małych modułowych reaktorów jądrowych.
12 listopada John Kerry, specjalny amerykański wysłannik klimatyczny, i ukraiński minister ds. energii German Gałuszenko, podpisali porozumienie w sprawie realizacji tego projektu na Ukrainie. Amerykanie mają zainstalować tam pilotażową instalację SMR i najnowsze (amerykańskie) technologie elektrolizy.
Można się lekko zdziwić lokalizacją takiego pilotażu, gdyż Ukraina doświadcza codziennych nalotów rakiet roznoszących w proch i pył infrastrukturę energetyczną tego kraju... Ale tak - na Ukrainie. Amerykanie podkreślają przecież w dokumentach, że te technologie są "bezpieczne i pewne" (secure and safe). Możemy im ufać na słowo, ale po pierwsze, czy gdzieś przeszły już testy bezpieczeństwa w realnych warunkach? Nie, nawet w dokumentach rządowych pada sformułowanie "pierwszy w swoim rodzaju pilot na skalę przemysłową" (first-of-a-kind pilot of commercial-scale). No ale jeśli przejdzie test ostrzału rosyjskich rakiet, to będzie można powiedzieć, że to wystarczający dowód na bezpieczeństwo.
To program, w który angażuje się po amerykańskiej stronie poważny biznes: Starfire Energy w produkcji czystego amoniaku, FuelCell Energy - ogniwa paliwowe, NuScale - najbardziej chyba zaawansowany w budowie SMR-ów. No i koreańskie Doosan Enerbility, doświadczony w budowie elektrowni jądrowych i Samsung C&T - producent robotów. Biorą udział także japońskie korporacje inżynieryjne IHI Corporation i JGC Corporation. To wszystko wsparte doskonałą rządową amerykańską instytucją technologiczną Argonne National Laboratory. Po stronie ukraińskiej potężny operator elektrowni jądrowych Energoatom oraz komitet bezpieczeństwa narodowego i Naukowe Centrum Techniczne Bezpieczeństwa Nuklearnego. Jak widać - wszystkie siły konstrukcyjne po zachodniej stronie, zaś Ukraina ma się zatroszczyć o bezpieczeństwo operacji. Będzie trudno...
k
k
Więcej felietonów Andrzeja Szczęśniaka na portalu www.kierunekchemia.pl. Zapraszamy!