Wystaw głowę poza sferę uzgodnionego porządku i buduj nowy rynek energii
Czy chcemy nowego porządku?
Wojna z Rosją w Ukrainie ma globalne, światowe konsekwencje. Walczą tam ze sobą światowe mocarstwa, chcąc na nowo (inaczej? czy lepiej?) ustanowić porządek świata. Pytanie zasadnicze: czy ludzkość chciała nowego porządku, a może się podporządkowuje, nawet o tym nie wiedząc? Tylko czy ja tego chciałem?
„Jeśli chcemy, by wszystko pozostało tak, jak jest, wszystko się musi zmienić.”1 Bo wojna (może jeszcze podświadomie) powoduje, że pojawiają się nowe oczekiwania. Czekamy lepszych, „normalnych” czasów, czekamy na brak inflacji, czekamy na niskie ceny energii, ale czy mamy świadomość, że czekamy – spodziewamy się podświadomie – cywilizacji energetycznej ziemian bazującej na energii, którą już dziś doświadczamy, a której jeszcze nie rozumiemy? Nie rozumiemy, ale już mamy narzędzia, aby ją zmierzyć i powoli zaprząc w kierat naszego świata – tak aby samemu, bez wysiłku większego niż zatankowanie samochodu lub skorzystanie z mikrofali, lodówki, być niezależnym i bezpiecznym energetycznie. W moim rozumieniu związane jest to z nowym paradygmatem działania energetyki opierającej się o dane oraz aktywne działania wielu interesariuszy razem – każdego, najmniejszego nawet prosumenta, który musi mieć prawo być tak samo w tym kontekście postrzegany jak właściciel elektrowni jądrowej (małej czy dużej).
Trudna do przecenienia jest w tym procesie wartość danych, jakość ich obróbki i przekazywania wartości. Dane to tak na prawdę pochodna pieniędzy generowanych w energetyce. Dlaczego więc tych strumieni danych (surowce/energia/magazyn/ dystrybucja) nie traktować, jak traktuje się właśnie finansowy instrument pochodny i dać do nich dostęp, tak jak każdy ma dostęp do giełdy, kupna akcji czy nawet spekulacji walutami, złotem? Dać dostęp do ich gwarantowanego rozliczania każdemu interesariuszowi? Tak jak dawaliśmy przyzwolenie budującym się Chinom, putinowskiej Rosji, oligarchicznej Ukrainie, pragmatycznym Niemcom, zbiurokratyzowanej Brukseli, NATO czy firmom amerykańskim wspieranym każdorazowo przez lobbystów, Kapitol i rząd amerykański. Oni – obrazoburczo – zapisani w jednym zdaniu, takie przyzwolenie mają. W energetyce musimy odwrócić ten porządek i każdy wytwórca czy magazynier energii musi mieć takie same prawa dostępu/dystrybucji/tworzenia jak ma użytkownik smartfona przypięty do internetu.
Ale ponieważ dość naturalnie „chcemy, by wszystko pozostało tak, jak jest,” […] więc […] „wszystko się musi zmienić” – popatrzmy filozoficznie na nową energetykę bez paliw kopalnych, których era odchodzi bezpowrotnie. Na nową technologię, na dostęp do… (ciągle nie wiemy czego). Nie wolno iść drogą „jakoś to będzie”.
Słowa – wytrychy dla naszego świata, który jest mały i kruchy – podrzuca nam kolejna polska noblistka Olga Tokarczuk2: „świat […] bardzo się skurczył w ciągu poprzedniego wieku. […] Człowiek chyba po raz pierwszy w swej historii przeżywa tę dominującą skończoność świata. […] Kiedyś świat był wielki i nie do objęcia wyobraźnią – teraz wyobraźnia nie jest nam potrzebna, teraz mamy wszystko na wyciągnięcie ręki po smartfona. […] Dla naszych pięciu zmysłów świat stał się – powtórzmy – mały. […] Ale nieskończoność wdarła się do świata homo consumens, kiedy ów świat zaczął przypominać sezam. […]. Okazuje się, że jesteśmy bytem raczej zbiorowym niż indywidualnym, bardziej republiką wielu różnych organizmów niż monolitem, hierarchicznie ustrukturyzowaną monarchią. […]”
„Sądzę, że grzechem, za który zostaliśmy wygnani z Raju, nie był ani seks, ani nieposłuszeństwo, ani nawet poznanie boskich tajemnic, lecz właśnie uznanie siebie za coś oddzielonego od reszty świata, pojedynczego i monolitycznego. Odmówiliśmy uczestniczenia w relacjach. […]
Chyba jeszcze nigdy w historii dystanse między generacjami nie były aż tak duże. Myślę o głębokich przepaściach między pokoleniami determinowanych przez rozwój sztucznej inteligencji i lawinowe zmiany w dostępie do informacji. Jak widać nawet eksperci nabrali wody w usta, nie chcąc przyznać, że jesteśmy niczym dzisiejsi meteorolodzy, wskutek zawirowań klimatycznych nie potrafią już przewidzieć pogody.
[…] Spostponowaliśmy wiedzę ogólną i zatraciliśmy gdzieś zmysł całościowej percepcji. Odeszli Ci jak Stanisław Lem zdolni uchwycić powinowactwa wiedzy z dziedzin na pozór od siebie odległych, Ci, którzy potrafili wystawić głowę poza sferę uzgodnionego porządku.”
Olga Tokarczuk pisze dalej, a ja mam za nią nieśmiałą prośbę:
„[…] Stwórzmy bibliotekę nowych pojęć. Wypełnijmy je treścią eks-centryczną, takich, o której centrum nie słyszało” albo nie chce dopuścić do ich słuchania. Dziś nam brakuje słów na opisanie tego, co nas czeka. Potrzebujemy nowych map i odwagi i humoru wędrowca. Musimy wystawić głowy poza sferę dotychczasowego świata – poza znany nam horyzont. Jak Krzysztof Kolumb. […] Nie dajmy się zwieść złudzeniu, iż obecność elektryczności, silniczków […], turbin, wiatraków, wodoru, […] daje nam znaki, że możemy postrzegać ten świat jako własny i DOBRZE ZNANY! To tylko jakaś forma iluzji”.
Komentarze