Rzut kociołkiem
Starszym osobom tytuł może sugerować wspomnienia polityczne, ale felieton dotyczy sportu w energetyce. Rzucać można prawie wszystkim, ale do dyscyplin sportowych przechodzi niewiele rzutów: oszczepem, dyskiem, ale już nie bumerangiem, tym bardziej kociołkiem. Sprawy sponsoringu firm energetycznych w różnego rodzaju dyscypliny sportowe wracają na łamy prasy, rzadziej osiągnięcia sportowe energetyków.

A tak w ogóle to, czy sportem powinni się oni zajmować? Teoretycznie, jeśli rząd gra w piłkę nożną to oznacza, że trochę tężyzny życiowej się przydaje. Zwłaszcza na co dzień trzeba się nieźle nagimnastykować z problemami prywatyzacji, generacji rozproszonej, inteligentnych pomiarów, sprawności urządzeń, taryf i poszukiwania nowych klientów.
Sezon na kotły i kociołki dopiero się zaczyna. Zakończone 4 września br. VII Ogólnopolskie Igrzyska Sportowe Energetyków w Białej Podlaskiej zgromadziły sportowych przedstawicieli większości koncernów: PGE, TAURON, ENERGA, ale zabrakło koncernu ENEA, Operatora Sieci Przesyłowej, większej liczby elektrowni i elektrociepłowni. Cieszył udział małych firm, choćby EPC i jednoosobowo reprezentowanego EPCON-u, którego zawodnik wywalczył złoto w biegu na 4 km, dublując na trasie srebrnego medalistę. Po pierwszym dniu zawodów na szóstym miejscu było wspomniane EPC, budząc zapytanie, co to za firma? A więc i poprzez sport można wzbudzać zainteresowanie, a to już jeden krok od spraw promocji firm.
Dyscyplin na Igrzyskach było dziewięć: koszykówka, piłka nożna, siatkówka plażowa, tenis ziemny i stołowy, lekkoatletyka, pływanie, strzelectwo sportowe i bowling. Lekkoatletyczne zmagania skoncentrowano na biegach, sztafetach, skoku w dal i pchnięciu kulą. Organizator Federacja Sportowa „Energetyk” zapewne dobierała dyscypliny wg energetycznego rozpoznania umiejętności pracowników.
Były, a jakże, kategorie wiekowe +/- 40, które w tym roku łatwo było obliczać, choć przytrafiały się wpadki zaklasyfikowania zawodników do niższych lub wyższych grup. Brakowało Pań +40, toteż w pływaniu na pewnym dystansie zawodniczka, która zdobyła srebrny medal żartowała ze zwycięskiej przeciwniczki, że ta była przedostatnia.
Plany Organizatorów krzyżowała deszczowa pogoda, na czym zyskał bowling (rzuty, jedyne rzuty - kulą do kręgli) i cieszył się nadzwyczajną frekwencją, humorem i duchem sportowym wyrażanym okrzykami STRAJK (strike). Przy okazji sugerowano dodanie katego rii wiekowej „mam już z górki”, czyli powiedzmy +60, bo podobnie jak przewody linii osiągają lepsze parametry energetyczne, a wkrótce być może odważymy się mówić o kategorii +80, o ile wiek emerytalny słusznie się wydłuży. Deszcz wyzwalał czas na przyszłościowe pomysły np. na zawody zastępcze, zamiast tenisa ziemnego można byłoby rozgrywać fierljeppen. Fierljeppen to sport uprawiany przez lud Fryzów, zamieszkujących Holandię, Niemcy i Danię. W Holandii jest nawet sportem narodowym. Na czym polega? To skoki w dal z pomocą 8 – 13. metrowego kija, w czym przypomina skok o tyczce. Zawodnicy według ściśle określonych reguł muszą przeskoczyć rzekę lub kanał (rekord to nieco ponad 21 m). Wielu osobom skróciłoby to dotarcie do elektrowni, które z reguły leżą blisko rzek lub zbiorników wodnych.
Na jednych z pierwszych nowożytnych igrzyskach sędziowie zdębieli, gdy do skoku o tyczce przymierzył się pewien zawodnik. Podszedł do drążków z poprzeczką (3,60), ustawił tyczkę w skrzyni i... wspiął się po niej, a następnie przeskoczył na drugą stronę. Sędziowie nakazali powtórny skok, argumentując, że ma być oddany z rozbiegu. Zawodnik truchtem podbiegł do poprzeczki i powtórzył swój manewr. Ostatecznie sędziowie nie uznali tego skoku, gdyż wynaleźli zasadę, że w czasie skoku nie można przekładać rąk na tyczce.
W 1908 roku Finowie spóźnili się na zawody olimpijskie i dozorcy nie chcieli ich wpuścić na stadion. 70. sportowców przelazło przez ogrodzenie i w ten sposób uratowało swe olimpijskie szanse. U nas też po pokonaniu płotu i to przez „elektryka” zmieniła bieg historia. I można brać udział w każdych zawodach, które rozsądnie służą odnawianiu energii i sił, mając nadzieję, że kiedyś dyscyplina olimpijska, którą było przeciąganie liny, nie przyda się w problemach prywatyzacji.
Z przytoczonych faktów widać, że regulaminy są ważne, aby konkurować w podobnych warunkach i przekłada się ta umiejętność na życie zawodowe energetyków, a na strajkach najlepiej wychodzi się w bowlingu.
Autor: Teofil
Felieton został opublikowany w magazynie "ECiZ" nr 9/2010