Samochody elektryczne. Kiedy podbiją świat?
Zdania na ten temat są różne. Angela Merkel, otwierając w ubiegłym roku Targi Samochodowe we Frankfurcie mówiła, że trzeba pokolenia, aby nastąpiła elektryczna rewolucja w motoryzacji. Międzynarodowa Agencja Energetyki prognozuje natomiast, że w 2030 roku, a więc za 20 lat, tylko 40 proc. samochodów na świecie będzie napędzał silnik spalinowy, a resztę rynku będą stanowiły samochody hybrydowe i elektryczne. Jeszcze inni, bardziej sceptyczni analitycy rynków motoryzacyjnych, twierdzą, że samochody elektryczne dopiero w 2050 roku będą stanowić 25 proc. aut sprzedawanych na świecie. Gdyby opierać się na doniesieniach medialnych na temat samochodów elektrycznych w ostatnich miesiącach, można by uznać, że w sporze tym zwyciężają optymiści. Coraz częściej pojawiają się informacje o planach rządów różnych krajów i kolejnych firm motoryzacyjnych, związanych z wprowadzeniem na ich rynki samochodów elektrycznych.
W Europie…
W październiku ubiegłego roku batalię o elektryczne auta zapowiedział rząd Francji, o czym szeroko donosiły media. Na budowę infrastruktury, a więc głównie sieci stacji zasilania, rząd przeznaczył 1,5 mld euro. W ciągu najbliższych 5 lat ma powstać we Francji milion stacji ładowania, z czego ogromna większość – w domach prywatnych. Już za dwa lata instalowane mają być obowiązkowo w każdym nowym budynku mieszkalnym.
Do 2020 roku po francuskich drogach poruszać się będzie 2 mln samochodów elektrycznych lub hybrydowych. Dzisiaj jeździ ich we Francji kilka tysięcy (w Warszawie doliczono się do tej pory ośmiu). Dla francuskiego Renault, w którym rząd ma udziały, jest to ogromna szansa na modernizację. Firma ogłosiła już, że wybuduje fabrykę, która produkować będzie rocznie 100 tys. baterii do elektrycznych aut. Rząd Francji zamierza też wspomóc produkcję pojazdów elektrycznych w zakładach Peugeot.
Mniej hojny jest rząd Niemiec. Kanclerz Merkel ogłosiła program, wedle którego w 2020 roku po niemieckich drogach ma jeździć milion samochodów elektrycznych.
Podobny program ogłosił także prezydent Obama, z tym że pierwszy milion tego typu aut chciałby widzieć na amerykańskich drogach już w 2015 roku. Na produkcję baterii elektrycznych i stworzenie sieci stacji ładowania władze przyznały 2,4 mld dol. Kongres USA stworzył ponadto program pożyczkowy na produkcję ekologicznych samochod ów. Nissan otrzymał z tego budżetu 1,6 mld dol na przeorganizowanie swych zakładów w stanie Tennessee oraz na produkcję samochodów elektrycznych i baterii.
Samochód Mitsubishi iMiEV, sprzedawany już na rynkach azjatyckich, będzie dostępny w Europie za dwa lata. Wyprodukuje go koncern PSA. |
Na początku roku 2010, sekretarz energetyki USA Steven Chu (laureat Nagrody Nobla z fizyki) poinformował, że rząd przyznał Tesli Motors pożyczkę – 465 mln dol. na budowę fabryki elektrycznego modelu S, czyli Sedana. Do końca 2013 roku Tesla Motors zamierza produkować już 20 tys. tych samochodów. Kosztować mają połowę mniej niż znana już Tesla Roadster, czyli ok 50 tys. dol. Elon Musk, pytany przez Andrzeja Lubowskiego (publicysta prasy krajowej mieszkający w USA) czy można produkować setki tysięcy elektrycznych aut kosztujących mniej niż 30 tys. dol., odparł, że nie ma na to na razie recepty, ale wierzy, że jest to tylko kwestia czasu. Za pieniądze pożyczone przez rząd amerykański w Palo Alto będzie się produkować także baterie, silniki elektryczne i urządzenia kontrolne, również dla innych producentów samochodów.
Obecny, słynny już, model Tesli to sportowe auto dwuosobowe o rewelacyjnych osiągach – twierdzi Elon Musk, jego współtwórca. Zamienił on swego McLarena na Teslę i uważa, że w przedziale prędkości od 30 do 70 mil jest lepsza. Jej sportową wersję – Teslę Roadster Sport – reklamuje się także jako lepszą niż Ferrari, bo prędkość 100 km (60 mil) osiąga w 3,7 sekundy.
Ogromne szanse na szybki rozwój rynku samochodów elektrycznych ma Izrael, gdzie Shai Agassi, kolejny światowy wizjoner motoryzacji, „postanowił uczynić świat lepszym miejscem do życia i odzwyczaić ludzkość od ropy” (pisze o tym Edwin Bendyk w styczniowej „Polityce”).
Kompletny napęd jednosilnikowy z przekładnia mechaniczną i tarczami chłodzonymi cieczą. |
Cały ten projekt zrobił ogromne wrażenie na Szymonie Peresie, prezydencie Izraela, który dostrzegł w nim możliwość uniezależnienia kraju od dostaw ropy. Efekt? Agassi podpisał na początku 2008 r. umowę z Izraelem i uzyskał 200 mln dol. na rozwinięcie masowej produkcji aut elektrycznych.
Wkrótce Agassi podpisze kolejną umowę – z rządem Danii, pracuje też nad zyskaniem uznania gubernatora Kalifornii, Arnolda Schwarzeneggera i poparciem rządu Japonii. W Izraelu buduje się już elektrownie słoneczne, a w Danii farmy wiatrowe, ponieważ podstawą pomysłu Agassiego jest założenie, że w jego systemie samochody będą jeździć na ekologicznej energii elektrycznej (patrz opinia prof. Jana Popczyka).
Firma Impact Automotive Technologies rozpoczęła w ubiegłym roku na terenie Pruszkowa produkcję Re-Volta, pierwszego w Polsce samochodu elektrycznego. Re- Volt to trójkołowe, „designerskie”, lekkie, dwuosobowe autko (patrz parametry obok), które zdążyło już zagrać w filmie pt. „Ciacho” i swym szczególnym wyglądem zyskać popularność. Konstruktorzy założyli, że pojazd ten ma trafić głównie w gusta ludzi młodych. Produkcja seryjna ruszyła, choć na razie na niewielką skalę. W hali w Pruszkowie, gdzie kiedyś produkowano obrabiarki, można wyprodukować miesięcznie 500 autek. Re-Volta można kupić jedynie przez internet. Kosztuje obecnie 62 tys. zł, jest więc oczywiste, że na razie nie jest to auto dla „Kowalskiego”.
Kompletny napęd dwusilnikowy (silniki, falowniki, przekładnie planetarne). |
Ze względu na swe niewielkie rozmiary, samochód ten znakomicie nadaje się do jazdy po mieście. W 6 sekund rozpędza się do 50 km – zapewnia producent. Osiąga prędkość 90 km/godz. Jedno ładowanie baterii ma zapewnić jazdę na odcinku 100 km. Niestety trwa ono ok. 4,5 godz. Istotne jest to, że sama jazda będzie tania, pełne ładowanie baterii kosztuje bowiem 3-4 zł.
Pierwowzorem Re-Volta był SAM, samochód elektryczny, który zaprojektował konstruktor Daniel Ryhiner i designer Marc Frehner ze szwajcarskiej firmy Cree. Obaj pracowali też przy produkcji miejskiego Smarta, wypuszczanego na rynek przez Daimlera. Jednak SAM nie przyjął się.
Po przejęciu go przez polską Impact Automotive Technologies, samochód został gruntownie przeprojektowany pod kątem gustów ludzi młodych. Partnerem polskiego producenta został m.in. Branżowy Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Maszyn Elektrycznych KOMEL z Katowic. Ośrodek ma ogromne doświadczenie, ponieważ silniki elektryczne projektuje i bada od początku swego istnienia, czyli od 1948 roku. Komel nie ogranicza zresztą swych zainteresowań do Re-Volta. Uczestniczy w projekcie klastra Green Stream, który zajmuje się m.in. budową sieci ładownia samochodów elektrycznych. Inżynierowie Komelu projektują prototypy i małe serie silników do różnych typów aut elektrycznych.
Pojazd firmy ELETTRICA STAR LAB z silnikiem o mocy 4 kW i cenie około 7 000 euro. |
„Nie można zastosować przecież silnika Re-Volta (który waży 450 kg) w pojeździe ważącym ponad 1 000 kg”– twierdzi Emil Król z Komelu.
Inżynierowie Komelu zamierzają projektować coraz nowsze typy silników, stosując coraz lepsze materiały. Efektem mają być silniki małe, lekkie i o dużej mocy. Zaprojektowali np. silniki do paralotni, które na 1 kg masy osiągają 2 KW. Komel wraz z British Aerospace uczestniczy też w VII Programie Ramowym UE. Celem tego projektu jest zaprojektowanie samolotu elektrycznego, dlatego też proponują opcję praktyczną na dziś, czyli przerabiania samochodów spalinowych na elektryczne. Ich Peugeota, przerobionego na samochód elektryczny, można zobaczyć na drogach Śląska.
Rozważając możliwości rynku polskiego trudno dziś wyrokować, czy rację ma kanclerz Merkel, że trzeba pokolenia, aby samochód elektryczny stał się pojazdem masowym, czy może jednak wszystko potoczy się dużo szybciej.
Więcej można przeczytać w nr 3/2010 "ECiZ"