Partner serwisu
10 sierpnia 2018

Zdaniem Szczęśniaka: E-mobility? A ktoś pamięta jeszcze o hybrydach?

Kategoria: Aktualności

Wiele się pisze o nieuniknionym sukcesie samochodów elektrycznych, o ich rozlicznych przewagach, że są wręcz "skazane na sukces". Ta narracja nie przemawia do mnie, a jednym z argumentów może być brak sukcesu hybryd - poprzedników "elektryków".

Zdaniem Szczęśniaka: E-mobility? A ktoś pamięta jeszcze o hybrydach?

Pomysły na alternatywne napędy odrodziły się w latach 90-tych ubiegłego wieku, więc losom pioniera alternatywnych napędów można się przyjrzeć z pewnej perspektywy czasowej, ocenić przyczyny porażki tego pomysłu, a przez to także szanse na sukces samochodów elektrycznych.

Hybrydy dla projektantów wielkiej transformacji i "nowej mobilności", czyli przejścia na inne źródła zasilania samochodów, były oczywiście projektem ułomnym i przejściowym. Nie oferowały bezpośredniego napędu elektrycznego (nie zastosowano bezpośredniego połączenia silnika elektrycznego i kół), oszczędności paliwa były znacznie skromniejsze, ograniczenie emisji CO2 - niewielkie. Ale były tańsze od samochodów elektrycznych, nie natrafiały na bariery braku infrastruktury, więc nadawały się na pierwszy etap wielkiej technologicznej globalnej rewolucji w transporcie.

Hybrydy były podobnie jak elektryki obiektem intensywnej i kosztownej promocji już na początku XXI wieku. Ulgi podatkowe przy zakupie tych drogich samochodów, możliwość bezpłatnego wjeżdżania do centrów miast i parkowania w najbardziej zatłoczonych miejscach, były elementem "promocji" prowadzonej przez państwa. Tabliczki "Hybrids Only" pojawiły się w najbardziej zatłoczonych miejscach, jak choćby lotniska, zajmując najlepsze miejsca parkingowe zarezerwowane do wyłącznego użytku posiadaczy nowych elektrycznych cudów techniki. [2] Towarzyszyły [1] temu argumenty o ratowaniu globalnego klimatu, czystym powietrzu i postępie technologicznym, odwołujące się do wrażliwych ekologicznie sumień i portfeli klientów. Jak widać, zupełnie jak dzisiaj.

Rynek amerykański jest największy i ma najdłuższe tradycje wprowadzania takich rewolucyjnych pomysłów. To strategia pioniera technologii, które potem można eksportować na cały świat. Trzeba jedynie pomysły rozwinąć u siebie, by osiągnęły dojrzałość techniczną i biznesową, a potem należy "przekonać" innych, by przyjęli odpowiednie reguły gry, sprzyjające ekspansji. Pochodzenie wprowadzania takich pomysłów w krajach o tak skromnych dochodach jak Polska, było raczej dyskretnie przemilczane, jednak dzisiaj to, co się kiedyś działo w zaciszach gabinetów, prezydent Trump robi publicznie i na Twitterze, więc wszystko widać jak na dłoni.

Producenci amerykańscy i japońscy zachęceni dopłatami rządowymi i ulgami podatkowymi ruszyli pierwsi, 10 lat temu w obu krajach zarejestrowano już po ćwierć miliona hybrydowych samochodów. [3] Europejscy giganci początkowo patrzyli na ten pomysł z nieufnością, zwłaszcza że samochody na starym kontynencie były bardziej efektywne niż amerykańskie hybrydy. Na europejski rynek weszli więc najpierw Japończycy, przede wszystkim Toyota z jej legendarnym Priusem. Jednak klientów zniechęcał dodatkowy koszt, którym był obciążony taki samochód - co najmniej 10 tysięcy złotych przy silnikach benzynowych i prawie 20 tysięcy przy dieslach. Dlatego w 2006 r. - 12 lat temu - poziom penetracji europejskiego rynku wynosił zaledwie pół procenta - co dwusetny zakupiony samochód był hybrydą. [1]

Już na początku drogi można było zauważyć, że sufit przez który nie może się przebić nowy typ samochodów - jest zawieszony bardzo nisko. Nawet 10 lat temu dynamika wzrostu sprzedaży była bardzo mizerna [4], a ostatnio osiągnęła szczyt. W USA sprzedaż hybryd w latach 2012 -13 stanowiła zaledwie 3 procent ogólnej sprzedaży (co trzydziesty kupiony samochód) i zaczęła spadać. W 2016 r. był to co pięćdziesiąty samochód, podobnie w ubiegłym roku. Wyniki całkowicie nie zgadzały się z prognozami, przepowiadającymi że sprzedaż globalna hybryd osiągnie poziom 7 procent światowej sprzedaży samochodów. [6] A były to umiarkowane prognozy na tle zapowiedzi wielkich producentów samochodów, mówiących o 10 czy 15 procentach sprzedaży w 2020 r. Oczywiście gdy wchodzi się w nowe technologie, trzeba to jakoś uzasadnić przed akcjonariuszami.

Dlaczego hybrydy nie wypaliły? Po pierwsze technologia. Jej rozwój to nie tylko elektryczne samochody czy energia odnawialna. Rozwój technologii wiertniczych doprowadził do łupkowej rewolucji w USA, dzięki czemu ceny ropy spadły. Znacznie niższe koszty paliwa spowodowały spadek zainteresowania samochodami, za które (choć tańsze w eksploatacji) trzeba było słono zapłacić. Globalne ceny ropy są potężnym wyznacznikiem losów wszelkich alternatywnych pomysłów energetycznych. [5]

Są jeszcze inne czynniki - o nich za tutaj...

fot. 123rf.com
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ