Wybory = brak bieżących decyzji dla nowych idei gospodarczych
Jest tak jak większość się spodziewała. Dobre pomysły mogące skutkować większymi zdolnościami inwestycyjnymi grup energetycznych muszą poczekać do wyborów parlamentarnych plus około 6-8 miesięcy. Chodzi tutaj o możliwą, ogłoszoną w styczniu dalszą konsolidację energetyki jako takiej, ewentualnie z upstreamowym górnictwem. Napisałem w ubiegłym felietonie, że Gdańsk – kolebka i sól – nie zgodzi się na to. I już.

Po grupowym wystąpieniu tamtejszych działaczy politycznych w ostatnich tygodniach, pod pozorem argumentów merytorycznych „przekonano” ministra skarbu (który przecież wie i o tym nawet mówi, że konsolidacja to mniejsze wzrosty cen energii w przyszłości) do wycofania się z tego pomysłu. Znamy takie sytuacje z niedawnej historii. Mam na myśli paraliż decyzji politycznych w momentach konsolidacji PZGE, potem BOT, PKE, Grupy G-8. Dobre skądinąd pomysły zostawały w próżni, bo na horyzoncie były za kilka miesięcy wybory. Mogły te decyzje według decydentów, a może tylko ich spin doktorów, mieć wpływ na ich wyniki. I miały. Brak tych decyzji, ale nie tylko to, powodował zmiany ekip. Nowe ekipy nie kontynuowały prac, bo jak mówili „to nie my żeśmy tak to wymyślili, zrobimy po swojemu”. Polska stała w oczekiwaniu, a Europa i Świat, które inaczej widziały obszary konkurencji w energetyce odjechały. Tak będzie i teraz.
Jest w grach karcianych, szczególnie w pokerze, taki moment, że drugi gracz (raczej przeciwnik) wpłaca do puli swoją stawkę, pula jest określona i mówi SPRAWDZAM. Koniec blefów i ściemniania. Pokazujemy karty. Co jest w naszych kartach? Jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne, to są co najwyżej dwie pary (Opole i Kozienice, Jaworzno i Turów).Wszyscy europejscy przeciwnicy (bo przecież nie przyjaciele) mają co najmniej MAXA lub kolor (na pewno nie zielony, ale swój narodowy). I tak będzie w następnych rozdaniach. Przed wyborami nikt nic dużego nie zrobi. Europejski Pakt Energetyczny, czy jak go jeszcze kiedyś będą nazywać, to tylko zaglądanie w karty innym graczom (projektuje się ujawnianie zapisów umów handlowych a nie wspólne zakupy). Grajmy lepiej swoją grę, bo stwierdzenie, że „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie” sprawdza się tylko w bajkach, a nie w liberalnej dżungli gospodarczej.
Jeśli chodzi o inne rodzaje bezpieczeństwa dla naszego PAŃSTWA, to nawet nie mamy środków na „otwarcie” ani na „wchodzę”. Poker to nie jest gra zespołowa, jak usiłuje nas się uspokajać. Nie panikuję, ale widzę, że z łacińskiej sentencji „si vis pacem, para bellum” pozostał nam tylko pierwszy człon. Geopolityka, suwerenność, patriotyzm to są poważne sprawy, których nie może kształtować opinia dziennikarzy, przeważnie płytka i tabloidalna, czy też wypowiedzi byłych przeważnie sfrustrowanych decydentów wymądrzających się bezkarnie. To zadanie dla wodza i jego poważnych służb. Poważne myślenie to na przykład wiedza, kto będzie naszym naczelnym dowódcą, gdyby przyszło co do czego. Bo przecież nie prezydent ani prezydentka. Bawimy się z Polakami jak na słynnym obrazie DEKADENCJA w paryskim musee-orsay. Rzym upada a elity bawią się w najlepsze we wzajemne podgryzanie. Jak gdyby nigdy nic. Nie jestem strachliwy, a może powinienem…
Wrocław, 27 lutego 2015
Jerzy Łaskawiec