Partner serwisu

OŹE. Skala problemu w hektarach!

Kategoria: Felietony

Jedna z polskich elektrociepłowni zamieściła na swoich stronach internetowych ogłoszenie o zamówieniu w trybie „Ustawy o zamówieniach publicznych” dla dostarczenia bloku ciepłowniczego (kogeneracyjnego) o wydajności 90 ton pary na godzinę. 

OŹE. Skala problemu w hektarach!

      Paliwem podstawowym, a właściwie jedynym ma być słoma zbóż. Spróbujmy przeanalizować to zamówienie pod kątem możliwości zapewnienia takich ilości paliwa przez cały rok gospodarczy. Dla takiej wydajności kotła należy mu dostarczać do spalenia co godzinę około 60 ton słomy. Ile słomy można uzyskać z hektara pola, zakładając, że na przykład obecnie uprawia się najlepsze odmiany pszenicy, czyli krótkosłomowe? Można mianowicie otrzymać tej słomy 3 (słownie: trzy) tony z hektara. Dla godzinowego zapotrzebowania kotła musimy więc kosić co godzinę 20 hektarów pszenicy. Jest to przykładowo pas ziemi o szerokości 100 metrów i długości 2 kilometrów, (co godzinę). Taki areał w godzinę kosi około 10 niedużych kombajnów lub starymi metodami około 800 kosiarzy (w tym 400 podbieraczek, może jeszcze niektórzy wiedzą, kto to taki jest). Rok ma około 8600 godzin, więc na dostarczenie paliwa do tego zamówionego kotła potrzeba słomy z około 172 tysięcy hektarów. Przeciętny polski powiat ma około 18 tysięcy hektarów gruntów ornych (oprócz obszarów popegerowskich), z wąziutkimi paskami pól i to należącymi każde do innego właściciela). Potrzeba na to zatem około 10 powiatów z wykorzystywaniem ich wszystkich ziem ornych. Czy można to sobie łatwo wyobrazić??? Może ktoś nie pamięta, ale czas żniw w naszym klimacie to tylko około trzyletnie tygodnie. To zboże trzeba skosić i wymłócić (najlepiej przy okazji tymi kombajnami). Słomę trzeba gdzieś przechować przez pozostałe 49 tygodni roku (w tym zimowe), a potem przewieźć do tej elektrociepłowni na obrzeżu dużego i jak dotąd czystego miasta. Przewieźć przy pomocy transportu kołowego to znaczy wykorzystać do tego celu rocznie 51600 kursów wielkich TIR-ów, zjeżdżających gwiaździście i z obszaru o promieniu 100 kilometrów częstokroć przez środek miasta. Czy ktoś to sobie wyobraża??? Na przykład Prezydent tego pięknego miasta. Ja sobie nie wyobrażam. Nie mogę sobie wyobrazić tego,  nieadekwatnego w żadnej mierze dla osiągnięcia celu, wysiłku logistycznego. Nie mogę sobie wyobrazić tych ogromnych ilości rocznie spalonego paliwa samochodowego (te dowożące słomę TIRY). Nie mogę sobie wyobrazić chaosu, jaki mają w głowie biura projektów, które takie rozwiązania prezydentom miast podpowiadają. Takie bzdury logiczne, logistyczne i egzergetyczne… Dostawcy urządzeń energetycznych są oczywiście w stanie dostarczyć takie kotły (może nie na czystą słomę, ale 50% tak). Dostarczą i otrzymają swoją zapłatę (maksymalnie w ciągu 3 lat). Bo to TY obywatelu za to zapłacisz przez następne 15 lat. Zapłacisz za owczy pęd za tymi 256 zł/MWh, bo tyle kosztuje opłata zastępcza za nieposiadania zielonego certyfikatu. Dzisiejszy numer pisma jest poświęcony OŹE, to dobrze!  Wykorzystujmy wszelkie paliwa, które się da (o których nieprawdziwie mówimy, że są odnawialne). Nawet energia słoneczna jest jednak nieodnawialna i słońce wcześniej czy później skończy jako „czerwony karzeł”. Ale to już w zupełnie innej skali czasu, bo kosmicznej. Miejmy jednak wiedzę o niezmienności zasady zachowania masy i energii (w naszych warunkach odniesienia). O tych wszystkich liczbach, które podałem dla jednego tylko planowanego obiektu energetycznego. Jeśli dalej jesteście takimi rozwiązaniami bezrefleksyjnie zachwyceni, to ja wami, z powodów logicznych, nie mogę być zachwycony. Pozdrawiam z powiatu jeleniogórskiego, gdzie ziem uprawnych jest właśnie około 18000 hektarów, bo reszta to piękne nasze góry, gdzie zboża, więc i słoma nie chcą rosnąć.

Autor: Jerzy Łaskawiec

Felieton został opublikowany w magazynie "ECiZ" nr 10/2010

 

ZAMKNIJ X
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ