Partner serwisu

Całkiem udana dieta

Kategoria: Felietony

Dieta z greckiego to styl życia. Styl co prawda rozumiany jako racjonalny sposób odżywiania, nie będzie nadużyciem odniesiony do wkładu paliwowego naszych elektrowni.

 Całkiem udana dieta

     Zaskoczenie tematyczne! – dieta, nie poselska, nie delegacyjna…, a energetyczna! Prawo energetyczne kilkadziesiąt razy poprawiane, słaba (mało wizjonerska) polityka energetyczna do roku 2030, prywatyzacja budząca emocje; najlepsza na energetyczne samopoczucie jest dieta.
      Dieta z greckiego to styl życia. Styl co prawda rozumiany jako racjonalny sposób odżywiania, nie będzie nadużyciem odniesiony do wkładu paliwowego naszych elektrowni. Pominiemy diety odchudzające w postaci prywatyzacji oraz diety Kwaśniewskiego, co do których wielu wyrobiło sobie zdanie. Zalecana przez ministerstwa dieta śródziemnomorska, zapewne z racji pochodzenia inwestorów (stoczniowych), wymaga sporej ostrożności z powodu przypadku Kataru.
Pewną popularnością cieszą się diety niskowęglowodanowe, gdyż po powodziach marzenie o niskim stanie wód jest uzasadnione, ale nie wszyscy już postrzegają zalety podobnej roli węgla. Rodzaj diety ma wpływ na rozwój próchnicy, ta z kolei w wydaniu glebowym stwarza lepsze warunki do upraw energetycznych, choćby wierzby płaczącej. A jest nad czym płakać, choćby opłakany stan infrastruktury energetycznej.
     Gospodarka wymaga diety i to przede wszystkim energetycznej. Zatem przyjrzyjmy się możliwościom bilansowym w tym względzie. Na śniadanie pierwsze i drugie generacja rozproszona; najpierw otręby i zrębki, później różnorodna biomasa. Na obiad węgiel energetyczny, odpowiedni asortyment dla mężczyzn – gruby, orzech, kostka; dla kobiet groszek i drobny, dla dzieci – miał. Podwieczorek to domena energetyki wiatrowej. Na kolację w pierwszej kolejności energetyka wodna, a następnie energetyka jądrowa.
      Sen to wymarzony proces dla energetyki odnawialnej, w wyniku której powstają zasoby dla energetyki gazowej. Każdy człowiek produkuje 0,5 l gazów jelitowych na dobę; wystarczy przemnożyć przez miliardy istnień ludzkich, aby dostrzec ten niezwykły kapitał. Atmosferyczny wiatr wieje tylko w określonych warunkach, a tutaj wiatry możemy puszczać, kiedy chcemy.
      Reasumując, można przyjąć energetyczny obieg zamknięty: woda z umywania rąk i innych części ciała spływa do obiegu wodnego elektrowni jądrowej. Podgrzane wody wykorzystuje się do hodowli tutti-frutti, upraw szklarniowych itp. Odpady (zwłaszcza drewna i drzew wyrosłych na obszarach Natura 2000) składujemy pod ziemią, aby zapewnić węgiel dla przyszłych pokoleń, a w okresie przejściowym ujarzmić gaz powierzchniowy. Energia solarna wszystko podgrzewa, parowanie tworzy chmury, z których znów mamy wodę.
     Także zalecana przez UE dieta w produkcji CO2 bardzo korzystnie wpływa na kontrolę efektu cieplarnianego i „złego” cholesterolu. Jest skuteczniejsza niż diety zalecane gospodarce amerykańskiej czy chińskiej, choć tej tezy UE nie potwierdziła badaniami klinicznymi.
Pozostaje jeszcze dieta indywidualnych odbiorców w postaci wymaganej efektywności energetycznej, która zapewne się przyjmie, mimo opóźnień w regulacjach prawnych. Warto dodać, że w dzisiejszych czasach popularność określonej diety, oprócz wywoływanych przez nią skutków dla zdrowia ludzkiego, wyznacza także moda, jaka panuje w społeczeństwie. I tak jednymi z najpopularniejszych są diety wegetariańskie w różnych wariantach. Zakładają odrzucenie wszelkich produktów pochodzenia zwierzęcego. Obyśmy w poszukiwaniu złotego runa, nowych paliw stałych, płynnych i gazowych „nie zezwierzęcieli”.
Myślę, że to całkiem udana dieta, w skrócie CUD.


PS. Niestety mamy problemy z nadwagą (przyzwolenie na zakup Energi przez PGE), która dąży do otyłości (w celu budowy wielkomocowych bloków jądrowych). Z nadwagą można jeszcze wygrać, lecz z otyłością jest większy problem, a zaczyna się od ociężałości głowy. Nagła propozycja dostaw gazu z nie tej strony, z której się spodziewano, wywołuje dziwne reakcje. Ale tak to już jest, jeśli zamiast spójnej, dobrej polityki mamy efekt jo-jo.

Autor: Teofil

Felieton został opublikowany w magazynie "ECiZ" nr 10/2010

 

ZAMKNIJ X
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ